czwartek, 29 czerwca 2017

Zaczyna się coś dziać

Ostatni wyścig F1 w Baku może być jak na razie podsumowaniem wszystkiego dobrego co spotkało najlepszą serię wyścigową od czasu zmiany właścicieli. O kilku aspektach już pisałem na tym blogu, dlatego przejdę płynnie do meritum dzisiejszego tekstu.

Jak na razie mieliśmy w tym sezonie wszystko co kojarzy się z dobrym rokiem w F1. Walka dwóch wielkich firm, konkurowanie dwóch znakomitych kierowców, względnie wyrównana stawka, przed każdą GP nie ma nic pewnego. Do pełni szczęścia brakowało "krwi". Szorstkie relacje dwójki kierowców Mercedesa i ich jawna rywalizacja częściowo ratowały sezon 2016 w oczach kibiców. W tym roku tego brakowało. Od GP Australii słyszeliśmy tylko "oh, Lewis pojechał świetnie", "nie, to Ferrari jest zdecydowanym faworytem" jednak po minionym weekendzie możemy długo nie doczekać się takich sformułowań od liderów klasyfikacji MŚ. I dobrze!

Rozgrywki Hamiltona w czasie restartu wyścigu skutecznie sprowokowały Vettela. Niemiec może mówić o dużym szczęściu bowiem jeśli uszkodził by swoim manewrem auto Brytyjczyka to myślę, że kolejny wyścig miałby z głowy. Ostatecznie, dzięki gapiostwu mechaników niemieckiej drużyny Vettel skończył zmagania w Azerbejdżanie przed swoim rywalem. Sama ocenę incydentu pozostawię bez komentarza, choć wg. mnie Hamilton spokojnie mógł również zostać ukarany. Jednakże tak jak już wspominałem to zdarzenie może mieć znaczny wpływ na dalszą rywalizację, a co za tym idzie większe widowisko dla kibiców.

Jeżeli dołożymy do tego fakt ,że po wyścigu jak i w jego trakcie Vettel był niemal oburzony faktem bycia ukaranym(kuriozalne zachowanie, tak samo jak prośba Hamiltona aby Bottas zwolnił) to ten incydent wyścigowy najprawdopodobniej będzie mocno rzutować na dalsze relacje między oboma kierowcami. Na pewno kierowca Mercedesa będzie próbował jeszcze raz sprowokować swojego rywala, bowiem Niemiec znany jest z tego że łatwo "traci głowę" kiedy robi się gorąco. Ferrari zaś będzie uczulać na to swojego asa lecz w czasie wyścigu adrenalina i emocje mogą zrobić swoje.

Po GP Azerbejdżanu dwaj jak dotąd najlepsi w tym sezonie kierowcy są pod czujnym okiem wszystkich. Każde zdarzenie, szczególnie pomiędzy nimi samymi będzie 10x bardziej szczegółowo rozpatrywane przez sędziów, a także w mojej opinii surowiej karane. Bardziej na baczności musi się mieć rzecz jasna Vettel, który na rozrabiał zdecydowanie bardziej.

Ochłodzenie relacji pomiędzy czołowymi kierowcami powinno mieć pozytywny wpływ na rywalizację. Bowiem jeśli do osobistych ambicji, dochodzą animozje między ludzkie to kalkulacje i "zimna głowa" mogą czasem zawieść.

P.S. Gratulacje dla Strolla. Może jednak będą z niego ludzie?

poniedziałek, 19 czerwca 2017

Kolejny sezon EuroBatali!

Wprawdzie dopiero co skończył się sezon 2016/17, a już na poważnie zbliża się kolejna kampania. Świadczy o tym dzisiejsze losowanie pierwszych rund eliminacji do rozgrywek organizowanych przez UEFA. Polskę będą reprezentować 4 kluby. Legia jako mistrz rozpocznie w II rundzie el. LM. Lech Poznań oraz Jagiellonia Białystok będą rywalizować od I rundy w eliminacjach do Ligi Europy. Teoretycznie najsłabsza Arka dzięki wygranej na Stadionie Narodowym zacznie swoje zmagania od  III rundy.

Skandynawska przeprawa

Legia Warszawa zmierzy się z IFK Marienhamn. Jest to zespół który okazał się najlepszy w sezonie 2016 w Szwecji, a aktualnie zajmuję 3 miejsce w lidze(w Szwecji gra się wiosna-jesień). Finowie oczywiście nie mogą być żadną przeszkodzą dla legionistów jeśli marzą oni o powtórce zeszłorocznych osiągnięć. Zresztą, już na papierze Legia wygląda o wiele lepiej od swojego rywala. Wg. transfermarkt.pl zespół z Warszawy dysponuje kadrą będącą wart ponad 10 razy więcej niż gracze ze Skandynawii(32mln€ - 2,7mln€). IFK Mariehamn ma w swoim składzie kilku kadrowiczów m.in Finlandii, Estonii, Kenii. Najlepszym strzelcem zespołu jest Aleksei Kangaskolkka mający w bieżących rozgrywkach już 10 trafień na koncie.
Mój typ dwumeczu: 5:1

Bałkański przeciwnik
Klub ze stolicy Wielkopolski będzie mierzył się z 4 drużyną poprzedniego sezonu w lidze macedońskiej. Tak jak w przypadku Legii na papierze Lech wygląda zdecydowanie lepiej od swojego rywala. Dysponuje lepsza i bardziej wartościową kadrą. Zespół z Macedoński składa się głównie z rodzimych zawodników. Spowoduje to na pewno że Lechici będą musieli zostawić sporo zdrowia na boisku by nie dać się zaskoczyć i pewnie awansować do kolejnej rundy rozgrywek, gdyż wszystko poza ostatecznym awansem do fazy grupowej LE powinno być traktowane jak rozczarowanie. Nie wiadomo jednak jak ostatecznie będzie wyglądać kadra Kolejorza, gdyż władze klubu są ostatnio bardzo aktywne na rynku transferowym. Mówi się także o sprzedaży trójki graczy: Bednarka, Kędziory oraz Kownackiego.
Mój typ dwumeczu: 4:2

Przygoda Jagi
Mimo iż Jagiellonia została vice-mistrzem Polski to w walce o europejskie puchary towarzyszy jej zdecydowanie mniejsza presja niż Legi czy Lechowi. Zespół z Podlasia zrobił wynik ponad stan, o czym wiele osób ma świadomość. Dodatkowo do nowego sezonu przystąpi z nowym trenerem oraz cały czas możliwe jest odejście najlepszych graczy. Klub z Batumi w poprzednim sezonie został 2 najlepszą drużyną w kraju, jednak w trwających rozgrywkach, z 17 rozegranych spotkań przegrał ,aż 11. Jagiellonia powinna wygrać pewnie, choć kłopotliwa może okazać się daleka podróż.
Mój typ dwumeczu: 3:1

piątek, 16 czerwca 2017

Co dalej z Robertem?

Przez ostatnie 6 lat zawsze gdy rozmawiałem z moim przyjacielem o Robercie Kubicy padało zdanie z mocny awersem w strone ww kierowcy

"...zachciało mu się rajdów, tak spokojnie byłbym mistrzem świata..."

Mieliśmy pretensje ,że przez ten niefortunny wypadek, który nie musiał się zdarzyć zostaliśmy pozbawienie, a także pozostali kibice, możliwych wspaniałych momentów związanych z jedynym polskim kierowcą F1. Kto wie, może gdyby nie wypadek to nie Lewis Hamilton przeszedł by do Mercedesa i zdobył 2 mistrzostwa indywidualnie i 3 konstruktorskie. Tego jednak nie dowiemy się nigdy.

Jednak mimo tego wielkie bólu, możemy być świadkami o wiele lepszej, bardziej łapiącej za serce i motywującej historii. Oto Polska znów ma szanse być reprezentowana w F1. To co się dzieje w ostatnim czasie wokół testów polskiego zawodnika, przypomina zalążek tego co działo się w latach jego świetności. Jego testem żyją wszyscy kibice motorsportu, nie tylko w naszym kraju. Wielu fanów z całego świata życzyłoby sobie powrotu RK do bolidu.

Wiemy już, że Kubica zasiądzie po raz drugi w bolidzie Renault, tym razem w czasie festiwalu prędkości w Goodwood. Będzie to kolejna okazja do testów oraz przygotowania do powrotu. Bowiem tego możemy być pewni, Robert wróci do F1. Sam mówi otwarcie o swojej gotowości, zostaje polityka. Zastąpienie Palmera jeszcze w tym sezonie byłoby co najmniej dużą niespodzianką. Mimo, iż Brytyjczyk nie prezentuje topowego poziom, gwarantuje pieniądze na zespołowym koncie, bez których w tej branży "daleko się nie zajedzie". Myślę jednak, że w następnym sezonie Polak na pewno będzie znów się ścigał z najlepszymi kierowcami globu. W jakiej ekipie? Obstawiałbym Renault, Sauber bądź Haasa. Wszystko zależy od losów m.in. Raikkonena, Massy czy Alonso. Kilka zmian na górze może spowodować, że dla naszego kierowcy znów będzie miejsce w stawce.

Lecz jeśli nawet żaden zespół nie zdecyduje się na angaż(w co mocno wątpię) to i tak Robert pokazał wielką rzecz. Mimo makabrycznego wypadku, obaw czy w ogóle będzie mógł używać swojej ręki, on wrócił do bolidu. Jak twierdzą ludzie, którzy z nim współpracowali na torze w Walencji, nie było widać w ogóle po nim przerwy. Kubica znów był świetnie przygotowany, inżynierowie chwalili sobie współpracę z nim. Kubica po prostu pokazał ,że się da!

czwartek, 15 czerwca 2017

MME już jutro!

Już jutro startuje najważniejsza impreza piłkarska roku-Mistrzostwa Europy w piłce nożnej do lat 21. Na co może liczyć Polska? Kto będzie faworytem do końcowego triumfu? Na kogo warto zwrócić uwagę? Zapraszam wpis poświęcony MMEu21.

Kadra Dorny
Marcin Dorna wystawił niemal najmocniejszy zespół jaki mógł. Brakuje jedynie dwójki z Neapolu-Milika i Zielińskiego. Ruch klubu był jak najbardziej zrozumiały, nawet sam selekcjoner mógł ich już nie powoływać. Są to gracze na innym poziomie, bardziej od możliwości wypromowania potrzebujących 3tyg. przerwy na regeneracje po ciężkim sezonie(bądź kontuzji). Młodzieżowe turnieje są dla dwóch typów graczy: takich jak Jan Bednarek-dobry sezon w ESA, dobre mistrzostwa mogą być trampolina do jeszcze lepszego klubu oraz podobnych do Bartosz Kapustki-wiele osób wie jaki ma potencjał jednak przez ostatni rok miał mało szans do jego prezentowania.

Polska trafiła do grupy z obrońcą tytułu tj. Szwecją, zawsze groźną Anglią oraz Słowacją. Polacy powinni powalczyć o wyjście z grupy, co jednak nie będzie sprawą łatwą i oczywistą.
Polska-Słowacja 16.06 20:45
Polska-Anglia 19.06 20:45
Polska-Szwecja  22.06 20:45

Faworyci
Na turnieju zagra kilka reprezentacji, która zawsze w swoich szeregach maja ciekawych i utalentowanych zawodników. Hiszpanie potraktowali ten turniej bardzo poważnie, wśród powołanych są nazwiska doskonale znane większości kibiców piłkarskich. Bellerin, Deulofeu czy Saul Nigez. To gracze, którzy stanowią trzon dużych europejskich klubów. Podobnie wygląda sprawa w kadrze Niemiec, choć tam zrezygnowano z graczy będących stałymi graczami pierwszej kadry(m.in Kimmch). Gnarby, Meyer, Weiser powinni stanowić o sile kadry naszych zachodnich sąsiadów. Warto również spojrzeć na zespół z Półwyspu Apenińskiego. Luigi Di Biagio powołał tylko graczy występujących w Serie A. Nie brakuje piłkarzy Juventusu, AC Milan czy Interu.

Gwiazdy
Jak już wspomniałem takie turnieje bywają często skocznią do wielkich klubów. W Polsce z jak najlepszej strony będą chcieli się pokazać Bednarek oraz Kowancki dla któryc Lech wydaja się być już za ciasny. Na pewno przypomnieć będzie chciał o sobie Renato Sanches, który zaliczył bardzo słaby sezon w ekipie Bayernu Monachium. Graczem wartym obserwacji także będzie Patrik Schick. Czech ,który występuje w klubie razem z Karolem Linettym oraz Bartoszem Bereszyńskim zaliczył całkiem udany sezon w Serie A. "Na radarze" należy mieć również ww gwiazdy niemieckie oraz hiszpańskie.

Końcowa klasyfikacja:
1. Hiszpania
2. Niemcy
3. Anglia

sobota, 10 czerwca 2017

Nogi Kubicy

Dziś mija dokładnie 10 lat od pierwszego poważnego wypadku Roberta Kubicy. Dokładnie dekadę temu nasz rodak, rozbił swój bolid w czasie trwania GP Kanady.
Film szybko obiegł cały świat, szokując praktycznie wszystkich oglądających. Nie ma się bowiem czemu dziwić gdyż Kubica najpierw zderzył się ze ścianą przy prędkości ok. 230km/h, a następnie zrobił obrót w powietrzu w okół własnej osi by zderzyć się z bandą z drugiej strony toru.
Kiedy jednak okazało się ,że nasz rodak ma "tylko" wstrząśnienie mózgu, kibice byli chyba w jeszcze większym szoku. Patrząc na to, jakiemu zniszczeniu uległ bolid BMW Sauber, było to wręcz nieprawdopodobne. Ostatecznie krakowianin nie odniósł żadnych trwałych urazów oraz opuścił tylko jedna GP z sezonu 2007. Przy okazji tego zdarzenie media poświęciły wiele czasu nt. "pancerności" oraz wytrzymałości samochodów jakimi ścigają się zawodnicy w "Królowej motorsportu".

Jednak pretekstem do napisania tego tekstu było co innego. Z okazji tegorocznej GP Kandy, profil F1 na YouTube postanowił przypomnieć zarówno wypadek jak i wygraną Kubice na torze im. Gilles a Villeneuve. Przeglądając komentarze pod filmem z wypadkiem dostrzegłem jeden niezwykle ciekawy:

Wpadłem w niemała konsternację gdyż widziałem ten materiał wiele razy lecz ani razu nie widziałem na nim stóp naszego kierowcy. Okazało się jednak że osoba komentująca miała rację.

Ten fakt powinien zmienić postrzeganie tego wypadku. To ,że Robert Kubica nie stracił stóp jest także trudne do pojęcia. Wystarczyło bowiem , żeby auto uderzyło inaczej ułożone w drugą bandę bądź "spotkało się" z innym samochodem. Wtedy kariera Polaka była by definitywnie skończona.

Mały, a jednak jak istotny szczegół pokazuje jakie szczęście miał kierowca ekipy BMW. Trzeba wszak pamiętać, że kierowcy wiedzą co ryzykują, mimo bardzo rozwiniętej technologi o uszczerbek na zdrowiu czy całkowitą jego utratę nie jest trudno. Lecz chyba właśnie za to kibice kochają ten sport, za możliwość oglądania herosów, którzy podejmują takie ryzyko o jakim przeciętny Kowalski boi się nawet śnić.


środa, 31 maja 2017

Fizyka sportu 3

Dziś po raz kolejny Politechnika Wrocławska pokazała ,że można w ciekawy sposób połączyć naukę ze sportem. W sali Strefy Kultury Studenckiej odbyła się 3 edycja "Fizyki sportu". Tym razem na tapet został wzięty popularny szczypiorniak. Za stronę naukową odpowiadał pan dr Adam Sieradzki, zaś za informację ze strony sportowej odpowiedzialni byli dwaj wybitni polscy piłkarze ręczni tj. Karol Bielecki oraz Sławomir Szmal.

Spotkanie rozpoczęło się kilka minut po czasie, sala zaś pękała w szwach. Na początku została omówiona historia dyscypliny lecz później prowadzący przeszedł do rzeczy związanych czysto z fizyką. Poruszane były kwestie m.in. chwytu i rzutu piłki, jak piłka zachowuje się przy nadawaniu jej rotacji i jaka jest najlepsza. Obaj gracze opowiadali również o szybkości reakcji oraz o poruszaniu się po boisku. Wszystko było prowadzone w luźnej atmosferze, co ułatwiało publiczności utrzymywanie kontaktu z prelegentami.

Po części naukowej, nadszedł czas na co osobiście czekałem najbardziej tj. pytania. Sam zadałem dwa pytania: "czy to prawda że po meczu Polska-Norwegia, Artur Siódmiak nie potrafił powtórzyć swojego rzutu?" oraz "przeciwko jakiemu zawodnikowi grało się Panom najtrudniej?". O dziwo na pierwsze pytanie Sławomir Szmal udzielił posiłkując się swoja praca magisterska(w ten sam dzień skutecznie się "bronił"), podając że statystycznie tylko 30% takich rzutów wpada. Dlatego nie należy być zdziwionym kiedy Siódmiak nie potrafił powtórzyć swojego wyczynu. Na drugie pytanie niestety odpowiedział tylko Szmal. Stwierdził, że najbardziej nie lubił mierzyć się z rzutami Damiana Wleklaka(także obecnego na sali).

Z innych pytań można wymienić zapytania o "co by było gdyby nie piłka ręczna"-obaj gracze odpowiedzieli że od małego wiązali nadzieje ze szczypiorniakiem. Karol Bielecki został zapytany również o swoją grę z jednym okiem. Stwierdził, że na początku największą rolę grało posiadane doświadczenie, z czasem jednak przystosował się do gry z tylko jedynym sprawnym okiem.




niedziela, 14 maja 2017

F1 wróciła

Przed nowym sezonem było wiele obaw. Jak będzie wyglądać stawka, jak nowe reguły wpłyną na wyprzedzanie? Co nowego wprowadzi Liberty Media i jak ten świat będzie wyglądał bez Berniego? Myślę że po 5 wyścigach możemy powiedzieć jasno: F1 ma się znacznie lepiej niż choćby rok temu.

#1 Wyścig rozgrywa się poza garażem Mercedesa
Wszyscy wiedzą jak wyglądały ostatnie 3 lata. Rosberg, Hamiltion, Rosberg, Hamilton. Od wielkiego dzwonu(takiego jak w GP Hiszpanii 2016 ) wygrywał ktoś inny. W sezonie 2017 na razie wygląda to zupełnie inaczej. Scuderia walczy jak równy z równym ze "Srebrnymi strzałami". Decydują najmniejsze detale, każda decyzja podjęta przez zespół ma odbicie na wyniku. Czekam tylko na wygraną Kimiego Raikkonena oraz mała sensację z rodzaju wygranej kogoś z RBR.

#2 Nie ilość, a jakość
Wyprzedzania jest mniej. To fakt. Ale jeśli ktoś woli większą ilość objeżdżania się kierowców przy użyciu DRS'u od tego co mamy w tej kampanii to myślę ze powinien przedefiniować sobie słowo "motorsport". Wreszcie samo otwarcie skrzydła nie gwarantuje wyprzedzenia, a mijanki bez jego użycia są po większej walce i myślę że "smakują" zdecydowanie lepiej dla kierowców.

#3 Wyrównana stawka
Po 5 GP zapunktowały już wszystkie ekipy poza McLarenem(jest postęp, Alonso ukończył wyścig). To pokazuje że stawka się spłaszczyła. Przy dobrze dobrej taktyki i sprzyjaniu kilku zmiennych nawet zespół Saubera, który miał być następca Manora na końcu stawki, pokazuje że można. Myślę ,że również McLaren wreszcie wróci na właściwy poziomi i doda kolorytu do całej zabawy.

#4 PR Liberty Media
To jak zacofana na polu PR/marketingu była F1 pokazuje fakt ,że dopiero bodaj rok czy dwa temu powstał oficjalny fanpage tej organizacji na Facebooku. Jednak Liberty nie tylko mocno "rozruszała" FP lecz także odświeżyła mocno kanał na YouTube. Od początku sezonu pojawiają się regularnie nowe produkcje z całych weekendów. Zaczynając od skrótów treningów, przez "hajlajty" wyścigów, na wypowiedziach zawodników kończąc. Fakt, że radość wśród fanów sprawia normalizacja tak błahych spraw, pokazuje jak źle działo się na tym polu za rządów Berniego.


czwartek, 11 maja 2017

TOP 3 filmy o sporcie

Sport to ludzie. Ich epickie zwycięstwa, spektakularne porażki. Sport to po prostu życie. Dlatego tak często(z różnym skutkiem) powstają filmy na bazie wydarzeń ze świata sportu bądź ludzi z tego światka. Zapraszam na subiektywny ranking TOP3 najlepszych filmów o sporcie.

W tytułach linki do profili na FilmWebie

#1 Wyścig 

Film o rywalizacji Jamesa Hunta z Nikim Laudą. Ukazuje on rywalizację jak i samo podejście do tego co robią obaj kierowcy. Oczywiście ukazany jest wypadek Laudy na Nürburgringu, a także wiele innych ciekawych zdarzeń z życia dwóch głównych bohaterów. Scenariusz nie mal w 100% pokrywa się z prawdziwymi wydarzeniami i jeśli dodamy do tego świetnie odegrane role prze Daniela Brühla oraz Chrisa Hemswortha otrzymujemy film co najmniej bardzo dobry.

#2 Senna
Kolejny film o F1. Kolejny o wielkiej rywalizacji w "królowej motorsportu". Myślę że każdy kto choć trochę interesuje, bądź interesował się F1 zna te dwa nazwiska: Prost i Senna. Ich rywalizacja była wręcz legendarna, podsycana faktem ze przez pewien czas jeździli razem w jednej ekipie. Niestety, historia ta zakończyła się tragicznie, przypominając po raz kolejny czym jest motorsport i czym ryzykują kierowcy wsiadając do swojego bolidu. Sam film jest stricte dokumentalny, w całości zrobiony z zapisków konferencji, wywiadów i innych nagrań z udziałem wybitnego Brazylijczyka. Opowiada wiele ciekawych historii, a także wyjaśnia znacząco kwestie związane z wypadkiem na torze Imola.

#3 Gol 2: żyjąc marzeniem
Kontynuacja(dla wielu zbyt nierealnej) historii Santiego Muneza. Druga część jego przygód opowiada jeszcze cięższą do wyobrażenia sobie historie bowiem po trafieniu z przedmieść LA do Premier League, główny bohater przenosi się do Realu Madryt. Muszę jednak przyznać, że w tym filmie nie urzekł mnie scenariusz czy gra aktorska. Zapamiętałem ten film z powodu ,iż pojawiło się w nim wielu prawdziwych piłkarzy. Casillias, Zidane, Ronaldo(ten brazylijski), Beckham czy Raul. Fakt zakontraktowania do tej produkcji tak wielu piłkarskich gwiazd zrobił na mnie ogromne wrażenie.

sobota, 6 maja 2017

Dlaczego piłkarze symulują?

Symulacja, nurkowanie, przyaktorzenie. Wymuszanie fauli jest chyba drugą po błędach sędziowski największą plagą piłki nożnej. Jednocześnie jest ona ściśle związana z błędami sędziów bowiem te najbardziej spektakularne i brzemienne w skutkach są efektem tego iż arbiter dał się nabrać.

Jednak dlaczego piłkarze to robią? Mimo iż za próbę wymuszenia faulu grozi żółta kartka, to jednak piłkarzy to nie odstrasza. Rzadko bo rzadko ale jednak czasem oliwa bywa sprawiedliwa. Pamiętam mecz z roku 2007 kiedy to Werder Brema mierzył się w Pucharze UEFA z Espanyolem. Sam wynik meczu nie jest tu istotny lecz to co stało się w 19'. Wtedy to bowiem z boiska wyleciał Miroslav Klose, za drugą żółtą kartkę, która obejrzał wskutek swojej "symulki".

Dobrze. Wszyscy wiemy, że jest potencjalna kara. Jednak to co można zyskać na oszustwie jest warte takiego ryzyka. Spójrzymy jednak czym piłka nożna różni się od innych sportów drużynowcyh. Po pierwsze: cel do jakiego dążą oba zespoły udaję się zrealizować rzadko, jeśli porónamy to do innych dyscyplin. W piłce ręcznej w meczu 50-60 trafień nie dziwi nikogo, w koszykówce kilkadziesiąt trafionych rzutów to norma. Podobnie ma się rzecz w beachsoccerze czy hokeju. Natomiast jesli w meczu piłkarskim pada wiecej niz 3 gole to juz jest to rzadkie zjawisko. Wystarczy spojrzeć ile bukmarzechy płaca za zakłady +2,5 bramki. Jeżeli dołożymy do tego fakt ze symulacje najczęsciej sa w polu karnym to mamy już całkiem sporo informacji by móc odpowiedzieć sobie na tytułowe pytanie.

Bramka to nie jedyna przewaga jaka możemy osiągnąć dzięki skutecznemu "zanurkowaniu". Często przy takiej formie oszustwa drużyna dodatkowo jest karana usunięciem gracza z boiska. Mimo ,że gra w przewadze nie jest gwarantem sukcesu, to jendak rozgrywanie spotkania w 11 na 10 w znacznej części przyadków promuje zespół z większą ilościom graczy na murawie.

Czy symulacji można się pozbyć ze świata futbolu? Myślę ,że wiele do powiedzenia będzie miał tu system VAR ,który(o dziwo) ma być wprowadzony już na Mundialu w 2018 roku. Jednak sam fakt, że o skuteczne oszustwo będzie trudniej nie odstraszy wszystkich zawodników. Moim zdaniem taki efekt mogłoby dać dopiero surowe karanie graczy kilku meczowymi zawieszeniami. Wtedy dopiero bilans możliwych zysków i strat przy ewentualnej symulacji przechylił by się mocno na stronę niekorzystną. 

wtorek, 2 maja 2017

Jester from Leicester

Kolejna edycja Mistrzostw Świata w Snookera za nami. Tytuł najlepszego gracza globu obronił Mark Selby i tym samym sezon 2016/17 przeszedł do historii.

Zawody w Sheffield wygrał gracz najlepszy w przeciągu całego sezonu, ale także najlepszy i najrówniejszy zawodnik tegorocznych mistrzostw świata. Jester wbijał niesamowite bile, zagrywał wspaniałe odstawne. Pokazywał zagrania godne mistrza świata. Strasznie ciężko było go wybić z rytmu, nie zrobiła nawet tego kontrowersja z udziałem Jana Verhaasa(sporny faul przy dotoczeniu do czarnej bili), która pozwoliła wygrać frame Johnowi Higginsowi. Potwierdzeniem moich słów niech będzie film z najlepszymi zagraniami turnieju przygotowany przez BBC. Na 10 uderzeń, aż 4 są autorstwa snookerzysty z Leicester.
Najwyższym breakiem w turnieju popisał się Ronnie O'Sullivan, wbijając 146 w swoim spotkaniu ćwierćfinałowym. Ogólnie padło 72 "100", najwięcej bo aż 12 autorstwa Ding Junhui. W finałowym spotkaniu mogliśmy zobaczyć 4 "100" breaki.

Lista rankingowa na koniec sezonu:

środa, 26 kwietnia 2017

Czas na snookera

Zbliża się przełom kwietnia i maja. Dla jednych oznacza to ,że "...już jutro matura...", dla inny natomiast to znak, iż za chwilę poznamy nowego mistrza świata w snookerze. Oczywiście zawody odbywają się tradycyjnie w Sheffield, w Crucible Theatre. W grze pozostaje cały czas urzędujący mistrz tj. Mark Selby. Nowego mistrza świata poznamy 1 maja.
http://www.worldsnooker.com

Aktualnie jesteśmy w trakcie ćwierćfinałów. Z wcześniejszych rozgrywek należy odnotować porażkę już w pierwszej rundzie turniejowej "2" tj. Judda Trumpa. Przegrał on ze znacznie niżej notowanym Roriem McLeodem(10:8 dla starszego Anglika).  W 1/8 natomiast z turniejem pożegnało się dwóch mistrzów świata. Neil Robertson przegrał 11:13 z Marco Fu, zaś Stuart Bingham uległ Kyrenowi Wilsonowi 10:13.

Drabinka turnieju w Sheffield ułożyła się bardzo ciekawie. Bowiem o dwa miejsc w jedynym z półfinałów biją się 4 świetni gracze. Marc Selby jak na razie ma znacząca przewagę nad Marco Fu(w czasie pisanie 11:2 dla Anglika i dwa z rzędu breaki 100+). W drugim ćwierćfinale tej strony Ronnie O'Sullivan mierzy się z Chińczykiem Dingiem. Mimo, iż pochodzący z Azji snookerzysta prowadzi 10:6, to myślę ,że w tej parze wydarzy się jeszcze wiele ciekawego.

W drugim półfinale zagra już na pewno John Higgins. Szkot, który ma na swoim koncie 4 mistrzowskie tytuły ograł 1/4 finału Kyrena Wilsona 13:6. Jego rywalem w kolejnym starciu będzie zwycięzca pojedynku Barrego Hawkinsa i Stephen Maguire. Przed dzisiejszą sesją o 15:30 na prowadzeniu 5:3 jest turniejowa "7".

Kto może podnieść trofeum 1 maja? Na pewno Mark Selby.  Jak na razie idzie przez turniej jak burza. Pokonał pewnie dwóch rywali, a Marco Fu może mieć mniej niż 5 frameów ugranych. Kolejnym pretendentem jest Ding Junhu. Ubiegłoroczny finalista także gra bardzo dobrze. Aktualny pojedynek z O'Sullivanem może znacząco poprawić jego morale, co będzie skutkowało w dalszej fazie turnieju. O'Sullivan. Mimo ,że 5 krotnemu mistrzowi świata na razie bliżej jest do odpadnięcia niż awansu do kolejnej rundy to nie można go skreślać. Wszyscy wiedzą jakimi umiejętnościami dysponuje Anglik, dlatego cały czas jest w grze. Na koniec trzeba wspomnieć o innym starym wyjadaczu. John Higgins bo o nim mowa także zgłosił swój akces do walki o końcowy triumf. W półfinale i ewentualnym finale znacznie może mieć jego ogromne doświadczenie.
http://www.worldsnooker.com


źródło foto:www.worldsnooker.com

czwartek, 20 kwietnia 2017

Czas wylosować kolejną ucztę!

Wszyscy(mam nadzieję) już ochłonęli po ćwierćfinałowych meczach. Czas na coś lepszego! Pora wylosować pary 1/2 finału. Tradycyjnie piątek 11:30, szwajcarski Nyon, Gianni...Giorgio Marchetti

Kto został do wylosowania? Oczywiście najlepsze zespoły tegorocznej Champions League: Real Madryt(obrońca trofeum), Ateltico Madryt, AS Monaco i Juventus FC. Nie ma rozstawienia, każdy może zagrać z każdym. Mecze odbędą się 2 i 3 maja. Rewanże tydzień później. Zwycięscy obu dwumeczów zagrają w wielkim finale, który odbędzie się 3 czerwca na stadionie w Cardiff.

Moje pary marzeń:
-Juventus vs. Real Madryt
Po raz kolejny mielibyśmy "przedwczesny finał". Byłoby to starcie dwóch głównych faworytów do końcowego triumfu. Jednak zamiast jednego, obejrzelibyśmy dwa wspaniałe pojedynki. Cóż to by był za dwumecz. Wybitna obrona kontra zabójczy atak. Konfrontacja dwóch inny stylów gry.

-Ateltico Madryt vs. AS Monaco
Można by rzec iż ta para również by była starciem defensywy z ofensywą. Jednak byłby to moim zdaniem patrząc z punktu doświadczenia o wiele mniej wyrównany pojedynek. Atelti walczy o swój 3 finał w ciągu 4 ostatni lat. Myślę ,że ewentualna 3 porażka byłby ostatecznym sygnałem dla Diego Simeone by opuścić już Madryt. W zgoła odmiennym położeniu jest Monaco. Zespół rewelacja, który odesłał do domu już BVB i ManCity. Dlatego doświadczenie powinno grać tu drugorzędna role, zdecydowałaby forma bieżącego dnia.

Ciekawe czy znów po losowaniu pojawią się teorię o ustawionym wyborze poprzez podgrzane/drgające kuleczki?

środa, 19 kwietnia 2017

Ile jeszcze?

"Ile jeszcze?" i "Dlaczcego?" to dwa pytania które zadają sobie kibice na całym świecie po wczorajszym spotkaniu LM. Ile jeszcze spotkań wypaczą sędziowie i dlaczego jeszcze nie ma powtórek w profesjonalnym futbolu. Pytanie właściwie zadawane od finału Mistrzostw Świata w 1966 kiedy to piłka nie minęła całym obwodem linii bramkowej ,a mimo to arbiter gola uznał. Żeby wymienić wszystkie błędy, które można by wychwycić przy pomocy powtórek/systemu VAR myślę że brakło by czasu. Ręka Maradony, ręka Henrego, strzał Lamparda(MŚ 2010). Do niedawna UEFA/FIFA mogła się zasłaniać brakiem technologi, brakiem dostatecznych funduszy by wszyscy mogli sobie na to pozwolić. Myślę jednak, że jeśli wczorajszy mecz nie przypieczętował wejścia systemu VAR w życie to już nic tego nie zrobi.

Jednak przypomnijmy sobie to spotkanie.

Kiedy Rafała Wolski rozpoczynał transmisję z Madrytu zaznaczył iż Viktor Kassai to bardzo dobry sędzia. Cóż. Mecz rozpoczął się wspaniale. Oba zespoły grały mądrze, jednak było widać że to Bayern musi strzelać gdyż to właśnie Bawarczycy byli aktywniejsi. Szaleli Ribery z Alaba na lewej stornie, ciągle uprzykrzając życie Carvajalowi. Bardzo dobre zawody rozgrywał Thiago. Bayern dominował, jednak brakowało kropki nad i. Real świetnie się bronił, starał się odpowiadać kontrami. Świetne okazje mieli Isco, Ronaldo. Już w 6' kartkę zobaczył Vidal, jednak z tej sytuacji sędzia spokojnie się wybroni. Chillijczyk zaatakował od tyłu, tuż przed polem karnym. Mimo że był to pierwszy poważny faul, nie mógł mieć pretensji o kartonik. Pierwsza połowa zakończyła się bez goli, jednak nikt nie mógł narzekać na nudę.

Drugą połowa zaczęła się bardzo podobnie, wciąż atakował Bayern, jednak jakby z większym animuszem, mając świadomość uciekającego czasu. Gracze Ancellotiego dopięli swojego w 53' kiedy to najpierw w polu karnym faulowany był Robben(lekko, ale jednak), rzut karny pewnie wykorzystał Robert Lewandowski. Goście poczuli krew i chcieli dobić jak najszybciej Real, który znalazł się pod presją. Niestety, tak jak wcześniej akcje Lewandowskiego i spółki wyglądały dobrze tylko do pola karnego. Później czegoś brakowało. Real wykorzystał swoją szansę w 76' kiedy to Ronaldo urwał się obrońcom i głową wyrównał stan meczu. Błogi stan gospodarzy nie trwał jednak długo, gdyż już dwie minuty później doszło do kuriozalnej sytuacji pod bramkę Navasa, która ostatecznie skutkowała golem samobójczym Sergio Ramosa. Trzeba zaznaczyć, że chwilę wcześniej sędzia powinien odgwizdać spalonego(20cm, ale jednak). Od 80' zaczął się prawdziwy festiwal błędów wszystkich arbitrów. Najpierw Viktor Kassai nie pokazał drugiej żółtej kartki Casemiro za ewidentny faul, zaś 4 minuty później Węgier dojrzał faul Arutro Vidala, którego nie było. Poskutkowało to drugim kartonikiem dla defensywnego pomocnika oraz koniecznością opuszczenia boiska przez niego. Ta sytuacja zburzyła cały plan taktyczny Carlo Ancellotiego, który zmusznny był zdjąć Lewandowskiego, a w jego miejsce wpuścić Joshue Kimmicha.

Kiedy rozpoczęła się dogrywka wiele osób przeczuwało, ze najprawdopodobniej jeden gol zadecyduje o wszystkim. Real był w bardzo dobrej sytuacji. Miał przewagę zawodnika na boisko, a Zinedine Zidane mógł dokonać jeszcze jednej zmiany. Ku zdziwieniu wszystkich w dogrywce przeważał Bayern. Goście mimo że nie stworzyli sobie klarownej okazji to byli stroną wiodącą. Niestety w 105' dla Bayernu Cristiano Ronaldo zdobył swoją drugą bramkę(4 w tym dwumeczu!) i dał awans Los Blancnos niemal na 100%. Wszyscy byli w euforii i pełni uznania dla Realu i Portugalczyka, aż do momentu zobaczenia powtórki. Jak wyliczyło C+ gracz gospodarzy był 82cm za linią obrońców, za mało by sędzia asystent uznał to za pozycję spaloną. Po tej sytuacji gracze Bayernu ewidetnie odpuścili. Real to wykorzystał i zdobył jeszcze dwie bramki. Spalony przy golu na 3:2 można pominąć, bowiem był tak minimalny ze dopiero powtórki telewizyjne nam go ukazały.
Czy Real awansował niezasłużenie?
 Nie, dwumecz był wyrównany, decydowały detale. Nie można powiedzieć, że gdyby w 105' Kassai gola nie uznał, to w pozostałych 15 gracze w białych koszulkach nie strzelili by kolejnego.
Czy Bayern został pozbawiony awansu?
Nie, co najwyżej szans na awans. Fakt, Węgierski sędzia był mocno "antyniemiecki" jednak nie mylił się on w sytuacjach które miałby bezpośredni wpływ na awans zespołu z Monachium. Nie można założyć ze Bayern na 100% wygrałby ewentualne karne.
Czy zespół sędziowski Viktora Kassaiego zniszczył piękny dwumecz?
ZDECYDOWANIE

P.S. Jeśli czujecie się czasem niepotrzebni, pomyślcie o wczorajszym meczu Leicester z Ateltico.

poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Dlaczego Real jeszcze nie awansował?

Przed wtorkowym meczem w sieci można znaleźć wiele ciekawych informacji i tez. Trafiłem m.in. na taką ,iż Real na pewno obroni LM. Nie wiem ile w tym ironii, a ile poważnej opinii jednak mniejsza o to.
 Przyjrzyjmy się kilku argumentom za tym by nie skreślać jeszcze drużyny z Bawarii.

Bayern nie zagrał złego meczu
Jeśli spojrzymy całościowo na spotkanie to dojdziemy do wniosku ,że gracze Ancellotiego wcale nie zagrali źle. Do momentu straty bramki, czyli tak naprawdę do przerwy to gospodarze byli stroną wiodąca. Stwarzli sobie okazję, przeważali. Gdyby świetny tego wieczoru Vidal trafił z 11m(fakt że ręki na pewno nie było) to druga połowa mogła mieć zgoła inny wymiar. Jeśli spojrzymy jeszcze dogłębniej to Chillijczyk powinien mieć hattricka, jednak przy główkowaniu po raz drugi nie trafił w bramkę.

Real zaczął grać od czerwonej kartki
Nomen omen to bardziej czerwona kartka dla Javiego Martineza(zasłużona) miała większy wpływ na to spotkanie. Real nawet po strzelonym golu nie zaczął dominować. Dopiero gdy hiszpański stoper drugi raz zobaczył żółty kartonik w graczach Zidana coś drgnęło. Frontalne ataki szły jeden za drugim, jednak tylko jeden zdołał umieścić piłkę w siatce(jak dla mnie przy dość biernym zachowaniu Neuera).

Real nie dobił krwawiącego Bayernu
Od momentu gdy Bawarczycy stracili jednego zawodnika stało się jasne że głową dewizą staje się hasło "stracić jak najmniej" i było to ewidentnie widać. W rzadkich atakach gospodarzy brali udział 3-4 gracze, rzadko kiedy na połowę rywala udawało się 5 piłkarzy. Jeśli dodamy do tego fakt że Muller przeszedł obok meczu(widać było dopiero co przebyty uraz) to można by rzecz że Madrytczycy grali przeciwko 9. Jednak mimo zmasowanych ataków, udało im się zdobyć tylko 2 bramki. Piszę tylko bo powinni strzeli 4 lub 5 i wtedy mecz w Madrycie byłby faktycznie tylko formalnością. Trzeba zaznaczyć ze Neuer uprzykrzał im życie jak tylko mógł lecz Ronaldo i spółka wykonali tylko plan minimum.

Lewandowski is back

Może nie jedyna, ale zdecydowanie największa nadzieja fanów, sztabu trenerskiego i zarządu. Jego brak był aż nadto widoczny w pierwszym spotkaniu. Za dowód niech posłuży fakt że hattricka powinien skompletować środkowy defensywny pomocnik. Zidane i jego piłkarze mają kilka powodów by obawiać się reprezentanta Polski. Po pierwsze Lewy jest w wielkiej formie. Gol za golem, gol za golem. Z akcji, z wolnego, z karnego(pewnie nie dał by strzelać Vidalowi). Jest liderem strzelców Bundesligi i toczy zażarty bój z Aubameyangiem o armatkę, za zwycięstwo w tej kategorii. Poza tym w Madrycie wszyscy pamiętają co wydarzyło się kilka lat temu w Dortmundzie. Więcej chyba nie muszę o tym spotkaniu pisać.

Nie neguję faktu że Real jest  w lepszej pozycji. To gracze Los Blancos mogą stanąć z tyłu i czekać co goście zrobią. Bayern takiego komfortu nie ma, musi ruszyć od początku i liczyć na skuteczność przede wszystkim Lewandowskiego. Czy im się uda? Nie wiem. Wiem natomiast że we wtorkowy wieczór powinniśmy zobaczyć na Santiago Bernabeu fascynujące spotkanie.

niedziela, 16 kwietnia 2017

GP Bahrainu za nami

Trzeci już tegoroczny weekend wyścigowy za nami i znów byliśmy świadkami trzech emocjonujących dni zmagań, tym razem na torze Sahir. Zapraszam na podsumowanie minionego weekendu w świecie F1.

Na treningach, jak to na treningach. Zespoły zbierały dane, które potrzebne były do jak najlepszych wyników w kwalifikacjach oraz wyścigu. Zużycie opon, tempo wyścigowe, pojedyncze okrążenia. Dwukrotnie najszybszy był Sebastian Vettel, zaś raz najlepszym okrążeniem popisał się Max Verstappen.

Pierwsze poważne emocje dostaliśmy w sobotę. Po Q1 z czasówka nieoczekiwanie pożegnali się Carlos Sainz oraz Sergio Perez z Force India. Poza nimi odpali Vandoorne, Ericsson(wolniejszy od Wehrleina o 1sec) oraz Magnussen. W Q2 z dobrej strony pokazał  wcześniej wspomniany Wehrlein, ostatecznie zajmując 13 pozycję. Oczko wyżej znalazł się debiutant z zespołu Williamsa czyli Lance Stroll. Jednak największym zaskoczeniem tej części zmagań był awans obu kierowców Renault do finału sobotniego ścigania. Tam o ile na niższych pozycja obyło się bez większych sensacji o tyle triumfator Q3 okazał się dla wszystkich nie małym zaskoczeniem. Typowanych do wygranej Hamiltona i Vettela wyprzedził Bottas. Fin okazał się szybszy o ponad 0,02 od swojego zespołowego kolegi. Koniec konców kierowcy startowali w ustawieniu: 1. Bottas 2. Hamilton 3. Vettel 4. Ricciardo 5. Raikkonen.

Już przed startem wyścigu dostaliśmy kolejny powód do uznania ,iż ten sezon dla McLarena będzie tragiczny. Z powodu z silnikiem Stoffel Vandoorne nawet nie wystartował. Dodając do tego informacje o starcie Alonso w Indy500 zamiast w GP Monaco(sic!) mamy obraz w jakiej wielkiej, czarnej d...dziurze znajduje się teraz ekipa z Woking. Na starcie Bottas obronił swoją pozycję, a Hamilton stracił swoją. Słaby start zaliczył także Kimi Raikkonen, tracąc kilka pozycji. O ile w Chinach Ferrari straciło przez błąd taktyczny(a moze raczej pechową podwójna neutralizacje), o tyle dzisiaj udało jej się sporo zyskać. Vettel zjechał na zmianę opon wcześniej, zaś w Mercedesie nastąpiła ona dopiero gdy na torze pojawił się SC po wypadku z udziałem Strolla i Sainza(Hiszpan dostał karę 3 pozycji w tył w następnym wyścigu). Z powodu korku w pit lane Hamilton stracił pozycję nie tylko względem Vettela ale także spadł za Ricciardo. Dodatkowo dostał 5 sekund kary za specjalne spowalnianie Australijczyka przy zjedzie z toru. Ostatecznie i Niemiec i Brytyjczyk pojechali na 2 pit stopy, jednak dzięki lepszej strategi to kierowca Ferrari okazał się najlepszy. Hamilton w końcówce został nawet puszczony przez kolege zespołowego, jednak brakło mu okrążeń, a dodatkowy balast 5 sekund także znacząco utrudnił mu zadanie.

Podsumowując był to kolejny ciekawy wyścig. Mogliśmy zobaczyć parę dobrych wyprzedzań oraz zażartą walkę strategów wszystkich zespołów. Szkoda że wyścigu nie ukończył Max Verstappen(awaria hamulców) bowiem od początku wykazywał dobre tempo. Dostaliśmy kolejne potwierdzenie, że poziom zespołów jest mocno zbliżony co dobrze rzutuje na dalsza część sezonu.

Wypowiedzi kierowców po wyścigu

Końcowa klasyfikacja: 1. Vettel 2.Hamilton 3.Bottas 4.Raikkonen 5.Ricciardo 6.Massa 7.Perez 8.Grosjean 9.Hulkenberg 10.Ocon 11.Wehrlein 12.Kvyat 13.Palmer
Nie ukończyli: Alonso, Magnussen, Ericsson, Sainz, Stroll, Verstappen
Nie wystartował: Vandoorne





















































































































































































































































































































































sobota, 15 kwietnia 2017

Playoffs on 2

CZ.2 ZACHÓD

GOLDEN STATE WARRIORS (1) vs. PORTLAND TRAIL BLAIZZERS(8)
Początek: 16.04 /Oakland/ w RS 4:0
Cóż, można rzecz "Damian Lillars vs gwiazdozbiór z Oakland". Niestety ta rywalizacja zapowiada się bardzo jednostronnie i raczej taka powinna być. Zeszłoroczni finaliści są na znacznej fali wznoszącej, a dodając do tego powrót Kevina Duranta z Trail Blaizzers nie powinno być co zbierać. GSW powinno się oszczędzać jak tylko może, dlatego sweep 4:0 bardzo byłaby im na rękę. Każdy mecz ugrany przez zespół z RIP City będzie należało traktować jako duże osiągniecie.
Mój typ: 4:0

SAN ANTONIO SPURS(2) VS MEMPHIS GRIZZLIES(7)
Początek: 15.04 /San Antonio/ w RS 2:2
Zespół Memphis można określić mianem gorącego kamienia którego ani GSW ani SAS woleliby nie musieć brać do ręki. Niestety, zespół z Teksasu będzie musiał zmierzyć się z ekipą Davida Fizdale. Miśki mimo nie imponującego bilansu 43-39 wydają się być drużyną ,która może napsuć krwi każdemu. Dodając do tego fakt że obie ekipy były w TOP3 najlepszych defensyw ligi, seria może być bardzo ciekawa. Przewagę powinny zrobić indywidualności m.in. Kawhi Leonard(wymieniany jest jako kandydat do MVP) czy LaMarcus Aldridge oraz oczywiście żywa legenda na ławce trenerskiej czyli Gregg Popovich.
Mój typ: 4:2

HOUSTON ROCKETS(3) vs. OKLAHOMA CITY THUNDER(6)
Początek: 16.04 /Houston/ w RS 3:1
Starcie tytanów, pojedynek dwóch wielkich gwiazd ligi. James Harden vs Russell Westbrook. Na te mecze zęby sobie ostrzy wielu fanów NBA. Z jednej strony gracz z historyczna średnią na mecz, z drugiej zaś zawodnik może z nie ,aż tak dobrymi(lecz ciągle imponującymi) statystykami jednak z większym przełożeniem na dobre wyniki drużyny. Wg. mnie właśnie to przełożenie na wyniki drużyny może mieć kluczowe znaczenie przy wygraniu owej serii. Starcie to powinno być długie(myślę ze niemal pewne jest 7 meczów) i wyniszczające, jednak ostatecznie prawdopodobnie zwyciężą Rakiety.
Mój typ: 4:3

LOS ANGELS CLIPPERS(4) vs. UATH JAZZ(5)
Początek: 15.04 /Los Angeles/ w RS: 2:1
Ta para 1 rundy była pewna już od jakiegoś czasu. Gra toczyła się jedynie o przewagę parkietu. Obie ekipy mają w swoich szeregach uznane nazwiska: Paul, Griffin, Hayward, Gobert. Jednak obie mają inny status w lidze. Clippersi od pewnego czasu są zaliczani do zespół typu "w końcu musi odpalić". Mimo uznanych nazwisk, dobrego coacha, solidnego RS, w PO nigdy nie starcza sił, a może talentu, na coś więcej niż druga runda. Czy w tym roku będzie inaczej? Może być o to ciężko, gdy zespół ze stanu Utah to ekipa na dorobku, rządna krwi i zwycięstw. Jeśli dodamy do tego że Jazzmani to najlepsza defensywa ligi sezonu regularnego to tym bardziej ekipa Doca Riversa musi sobie uświadomić że awans do drugiej rundy będzie zdecydowanie ciężką przeprawą.
Mój typ: 4:3

piątek, 14 kwietnia 2017

Playoffs on!

Wreszcie!
Wreszcie nadchodzi ta część sezonu po której poznamy zespół który otrzyma mistrzowskie pierścienie za sezon 2016/17. Nie ma tu meczów nie ważnych. Każde dodatkowe minuty mogą odbić się później, każda kontuzja może waży na wyniku całej serii. W tym tygodniu do dalszej walki przystępuje 16 ekip, jednak 1 czerwca na placu boju pozostaną już tylko dwie. Jednak liczę że do tego czasu zobaczymy wiele wspaniałych momentów.

CZ.1 WSCHÓD

BOSTON CELTIS(1) vs. CHICAGO BULLS(8)
 Pierwszy mecz: 16.04 /Boston/  w RS 2:2

Przyznam szczerze ze przed sezonem nie postawiłbym że para 1-8 będzie się składać z takich zespołów. Zarówno Boston jako nr 1 jak i Bulls jako nr 8 są dla mnie zaskoczeniem. Oczywiście przed sezonem "jedynka" była szykowana dla Cavs, zaś ja osobiście Byków nie widziałem w PO. Seria powinna trwać maksymalnie 5 spotkań. Zespół z Bostonu jeśli chce powalczyć w ECF z Clevland, musi do tego czasu oszczędzać siły. Dla Chicago natomiast każdy mecz więcej wygrany niż 1 będzie miłym prognostykiem przed kolejnym sezonem.
  
Mój typ: 4:1

CLEVELAND CAVALIERS(1) vs. INDIANA PACERES(2)
 Pierwszy mecz: 15.04/Cleveland/ w RS 3:1
Zdecydowanie jedna z ciekawszych par. W sieci można spotkać wiele teorii że Cavs specjalnie zajęli 2 miejsce by unikńąć Chicago w pierwszej rundzie. Jednak jak dla mnie zespół z Indiany będzie cięższym rywalem. O tym iż ta seria nie będzie spacerkiem dla bieżących mistrzów powinno świadczyć ostatnie spotkanie, wygrane wprawdzie jednak po dwóch dogrywkach. Należny jednak pamiętać że od jakiegoś czasu LeBron James w regular season nie gra zawsze na 100% więc jeśli od tej serii włączy "PLAYOFF MODE" to może być różnie. Dlatego wynik 4:0 jak i 4:3 dla Cavs nie powinien ostatecznie nikogo zdziwić.

Mój typ: 4:2

TORONTO RAPTORS(3) vs. MILWAUKEE BUCKS(6)
Pierwszy mecz:  15.04 /Toronto/ w RS 3:1
Pierwszy z serii która teoretycznie powinna być bardziej wyrównana. Choć na początku zespół Raprtors aspirował do 1, przez pewien czas był na 4 miejscu to ostatecznie znalazł się na 3 miejscu w tabeli Wschodu. Zespół z Kanady spokojnie mógłbym celować w finał konferencji jednak w 2 rundzie najprawdopodobniej zmierzą się z zespołem LBJ'a, co mocno im komplikuje sprawę. Za to Bucks nic nie muszą. Ewentualne rozprawienie się z Kanadyjskim zespołem byłoby na pewno nie małą niespodzianka. Jednak gdy przypomnimy sobie że w zespole Kozłów gra ktoś taki jak Giannis Antetokounmpo, to starcie to wcale nie musi być ,aż tak jednostronne.

Mój typ: 4:1

WASHINGTON WIZARDS(4) vs. ATLANT HAWKS(5)
Pierwszy mecz: 16.04 /Waszyngton/ w RS 3:1

Jeszcze rok temu zdecydowanym faworytem tej serii byłaby Atalanta. Jednak mamy rok 2017 i pewne rzeczy uległy zmianie. Czarodzieje dzięki bardzo dobrej grze w 2017 roku mieli szanse nawet na 2 pozycję w tabeli konferencji. Jednak skończyli na 4 lecz mimo to i tak są wyraźnymi faworytami tej serii. Jastrzębie miały pewne PO już od pewnego czasu jednak nie grały z takim błyskiem jak w poprzednich sezonach. Seria powinna trwać maks. 6 spotkań.

Mój typ: 4:2