środa, 26 kwietnia 2017

Czas na snookera

Zbliża się przełom kwietnia i maja. Dla jednych oznacza to ,że "...już jutro matura...", dla inny natomiast to znak, iż za chwilę poznamy nowego mistrza świata w snookerze. Oczywiście zawody odbywają się tradycyjnie w Sheffield, w Crucible Theatre. W grze pozostaje cały czas urzędujący mistrz tj. Mark Selby. Nowego mistrza świata poznamy 1 maja.
http://www.worldsnooker.com

Aktualnie jesteśmy w trakcie ćwierćfinałów. Z wcześniejszych rozgrywek należy odnotować porażkę już w pierwszej rundzie turniejowej "2" tj. Judda Trumpa. Przegrał on ze znacznie niżej notowanym Roriem McLeodem(10:8 dla starszego Anglika).  W 1/8 natomiast z turniejem pożegnało się dwóch mistrzów świata. Neil Robertson przegrał 11:13 z Marco Fu, zaś Stuart Bingham uległ Kyrenowi Wilsonowi 10:13.

Drabinka turnieju w Sheffield ułożyła się bardzo ciekawie. Bowiem o dwa miejsc w jedynym z półfinałów biją się 4 świetni gracze. Marc Selby jak na razie ma znacząca przewagę nad Marco Fu(w czasie pisanie 11:2 dla Anglika i dwa z rzędu breaki 100+). W drugim ćwierćfinale tej strony Ronnie O'Sullivan mierzy się z Chińczykiem Dingiem. Mimo, iż pochodzący z Azji snookerzysta prowadzi 10:6, to myślę ,że w tej parze wydarzy się jeszcze wiele ciekawego.

W drugim półfinale zagra już na pewno John Higgins. Szkot, który ma na swoim koncie 4 mistrzowskie tytuły ograł 1/4 finału Kyrena Wilsona 13:6. Jego rywalem w kolejnym starciu będzie zwycięzca pojedynku Barrego Hawkinsa i Stephen Maguire. Przed dzisiejszą sesją o 15:30 na prowadzeniu 5:3 jest turniejowa "7".

Kto może podnieść trofeum 1 maja? Na pewno Mark Selby.  Jak na razie idzie przez turniej jak burza. Pokonał pewnie dwóch rywali, a Marco Fu może mieć mniej niż 5 frameów ugranych. Kolejnym pretendentem jest Ding Junhu. Ubiegłoroczny finalista także gra bardzo dobrze. Aktualny pojedynek z O'Sullivanem może znacząco poprawić jego morale, co będzie skutkowało w dalszej fazie turnieju. O'Sullivan. Mimo ,że 5 krotnemu mistrzowi świata na razie bliżej jest do odpadnięcia niż awansu do kolejnej rundy to nie można go skreślać. Wszyscy wiedzą jakimi umiejętnościami dysponuje Anglik, dlatego cały czas jest w grze. Na koniec trzeba wspomnieć o innym starym wyjadaczu. John Higgins bo o nim mowa także zgłosił swój akces do walki o końcowy triumf. W półfinale i ewentualnym finale znacznie może mieć jego ogromne doświadczenie.
http://www.worldsnooker.com


źródło foto:www.worldsnooker.com

czwartek, 20 kwietnia 2017

Czas wylosować kolejną ucztę!

Wszyscy(mam nadzieję) już ochłonęli po ćwierćfinałowych meczach. Czas na coś lepszego! Pora wylosować pary 1/2 finału. Tradycyjnie piątek 11:30, szwajcarski Nyon, Gianni...Giorgio Marchetti

Kto został do wylosowania? Oczywiście najlepsze zespoły tegorocznej Champions League: Real Madryt(obrońca trofeum), Ateltico Madryt, AS Monaco i Juventus FC. Nie ma rozstawienia, każdy może zagrać z każdym. Mecze odbędą się 2 i 3 maja. Rewanże tydzień później. Zwycięscy obu dwumeczów zagrają w wielkim finale, który odbędzie się 3 czerwca na stadionie w Cardiff.

Moje pary marzeń:
-Juventus vs. Real Madryt
Po raz kolejny mielibyśmy "przedwczesny finał". Byłoby to starcie dwóch głównych faworytów do końcowego triumfu. Jednak zamiast jednego, obejrzelibyśmy dwa wspaniałe pojedynki. Cóż to by był za dwumecz. Wybitna obrona kontra zabójczy atak. Konfrontacja dwóch inny stylów gry.

-Ateltico Madryt vs. AS Monaco
Można by rzec iż ta para również by była starciem defensywy z ofensywą. Jednak byłby to moim zdaniem patrząc z punktu doświadczenia o wiele mniej wyrównany pojedynek. Atelti walczy o swój 3 finał w ciągu 4 ostatni lat. Myślę ,że ewentualna 3 porażka byłby ostatecznym sygnałem dla Diego Simeone by opuścić już Madryt. W zgoła odmiennym położeniu jest Monaco. Zespół rewelacja, który odesłał do domu już BVB i ManCity. Dlatego doświadczenie powinno grać tu drugorzędna role, zdecydowałaby forma bieżącego dnia.

Ciekawe czy znów po losowaniu pojawią się teorię o ustawionym wyborze poprzez podgrzane/drgające kuleczki?

środa, 19 kwietnia 2017

Ile jeszcze?

"Ile jeszcze?" i "Dlaczcego?" to dwa pytania które zadają sobie kibice na całym świecie po wczorajszym spotkaniu LM. Ile jeszcze spotkań wypaczą sędziowie i dlaczego jeszcze nie ma powtórek w profesjonalnym futbolu. Pytanie właściwie zadawane od finału Mistrzostw Świata w 1966 kiedy to piłka nie minęła całym obwodem linii bramkowej ,a mimo to arbiter gola uznał. Żeby wymienić wszystkie błędy, które można by wychwycić przy pomocy powtórek/systemu VAR myślę że brakło by czasu. Ręka Maradony, ręka Henrego, strzał Lamparda(MŚ 2010). Do niedawna UEFA/FIFA mogła się zasłaniać brakiem technologi, brakiem dostatecznych funduszy by wszyscy mogli sobie na to pozwolić. Myślę jednak, że jeśli wczorajszy mecz nie przypieczętował wejścia systemu VAR w życie to już nic tego nie zrobi.

Jednak przypomnijmy sobie to spotkanie.

Kiedy Rafała Wolski rozpoczynał transmisję z Madrytu zaznaczył iż Viktor Kassai to bardzo dobry sędzia. Cóż. Mecz rozpoczął się wspaniale. Oba zespoły grały mądrze, jednak było widać że to Bayern musi strzelać gdyż to właśnie Bawarczycy byli aktywniejsi. Szaleli Ribery z Alaba na lewej stornie, ciągle uprzykrzając życie Carvajalowi. Bardzo dobre zawody rozgrywał Thiago. Bayern dominował, jednak brakowało kropki nad i. Real świetnie się bronił, starał się odpowiadać kontrami. Świetne okazje mieli Isco, Ronaldo. Już w 6' kartkę zobaczył Vidal, jednak z tej sytuacji sędzia spokojnie się wybroni. Chillijczyk zaatakował od tyłu, tuż przed polem karnym. Mimo że był to pierwszy poważny faul, nie mógł mieć pretensji o kartonik. Pierwsza połowa zakończyła się bez goli, jednak nikt nie mógł narzekać na nudę.

Drugą połowa zaczęła się bardzo podobnie, wciąż atakował Bayern, jednak jakby z większym animuszem, mając świadomość uciekającego czasu. Gracze Ancellotiego dopięli swojego w 53' kiedy to najpierw w polu karnym faulowany był Robben(lekko, ale jednak), rzut karny pewnie wykorzystał Robert Lewandowski. Goście poczuli krew i chcieli dobić jak najszybciej Real, który znalazł się pod presją. Niestety, tak jak wcześniej akcje Lewandowskiego i spółki wyglądały dobrze tylko do pola karnego. Później czegoś brakowało. Real wykorzystał swoją szansę w 76' kiedy to Ronaldo urwał się obrońcom i głową wyrównał stan meczu. Błogi stan gospodarzy nie trwał jednak długo, gdyż już dwie minuty później doszło do kuriozalnej sytuacji pod bramkę Navasa, która ostatecznie skutkowała golem samobójczym Sergio Ramosa. Trzeba zaznaczyć, że chwilę wcześniej sędzia powinien odgwizdać spalonego(20cm, ale jednak). Od 80' zaczął się prawdziwy festiwal błędów wszystkich arbitrów. Najpierw Viktor Kassai nie pokazał drugiej żółtej kartki Casemiro za ewidentny faul, zaś 4 minuty później Węgier dojrzał faul Arutro Vidala, którego nie było. Poskutkowało to drugim kartonikiem dla defensywnego pomocnika oraz koniecznością opuszczenia boiska przez niego. Ta sytuacja zburzyła cały plan taktyczny Carlo Ancellotiego, który zmusznny był zdjąć Lewandowskiego, a w jego miejsce wpuścić Joshue Kimmicha.

Kiedy rozpoczęła się dogrywka wiele osób przeczuwało, ze najprawdopodobniej jeden gol zadecyduje o wszystkim. Real był w bardzo dobrej sytuacji. Miał przewagę zawodnika na boisko, a Zinedine Zidane mógł dokonać jeszcze jednej zmiany. Ku zdziwieniu wszystkich w dogrywce przeważał Bayern. Goście mimo że nie stworzyli sobie klarownej okazji to byli stroną wiodącą. Niestety w 105' dla Bayernu Cristiano Ronaldo zdobył swoją drugą bramkę(4 w tym dwumeczu!) i dał awans Los Blancnos niemal na 100%. Wszyscy byli w euforii i pełni uznania dla Realu i Portugalczyka, aż do momentu zobaczenia powtórki. Jak wyliczyło C+ gracz gospodarzy był 82cm za linią obrońców, za mało by sędzia asystent uznał to za pozycję spaloną. Po tej sytuacji gracze Bayernu ewidetnie odpuścili. Real to wykorzystał i zdobył jeszcze dwie bramki. Spalony przy golu na 3:2 można pominąć, bowiem był tak minimalny ze dopiero powtórki telewizyjne nam go ukazały.
Czy Real awansował niezasłużenie?
 Nie, dwumecz był wyrównany, decydowały detale. Nie można powiedzieć, że gdyby w 105' Kassai gola nie uznał, to w pozostałych 15 gracze w białych koszulkach nie strzelili by kolejnego.
Czy Bayern został pozbawiony awansu?
Nie, co najwyżej szans na awans. Fakt, Węgierski sędzia był mocno "antyniemiecki" jednak nie mylił się on w sytuacjach które miałby bezpośredni wpływ na awans zespołu z Monachium. Nie można założyć ze Bayern na 100% wygrałby ewentualne karne.
Czy zespół sędziowski Viktora Kassaiego zniszczył piękny dwumecz?
ZDECYDOWANIE

P.S. Jeśli czujecie się czasem niepotrzebni, pomyślcie o wczorajszym meczu Leicester z Ateltico.

poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Dlaczego Real jeszcze nie awansował?

Przed wtorkowym meczem w sieci można znaleźć wiele ciekawych informacji i tez. Trafiłem m.in. na taką ,iż Real na pewno obroni LM. Nie wiem ile w tym ironii, a ile poważnej opinii jednak mniejsza o to.
 Przyjrzyjmy się kilku argumentom za tym by nie skreślać jeszcze drużyny z Bawarii.

Bayern nie zagrał złego meczu
Jeśli spojrzymy całościowo na spotkanie to dojdziemy do wniosku ,że gracze Ancellotiego wcale nie zagrali źle. Do momentu straty bramki, czyli tak naprawdę do przerwy to gospodarze byli stroną wiodąca. Stwarzli sobie okazję, przeważali. Gdyby świetny tego wieczoru Vidal trafił z 11m(fakt że ręki na pewno nie było) to druga połowa mogła mieć zgoła inny wymiar. Jeśli spojrzymy jeszcze dogłębniej to Chillijczyk powinien mieć hattricka, jednak przy główkowaniu po raz drugi nie trafił w bramkę.

Real zaczął grać od czerwonej kartki
Nomen omen to bardziej czerwona kartka dla Javiego Martineza(zasłużona) miała większy wpływ na to spotkanie. Real nawet po strzelonym golu nie zaczął dominować. Dopiero gdy hiszpański stoper drugi raz zobaczył żółty kartonik w graczach Zidana coś drgnęło. Frontalne ataki szły jeden za drugim, jednak tylko jeden zdołał umieścić piłkę w siatce(jak dla mnie przy dość biernym zachowaniu Neuera).

Real nie dobił krwawiącego Bayernu
Od momentu gdy Bawarczycy stracili jednego zawodnika stało się jasne że głową dewizą staje się hasło "stracić jak najmniej" i było to ewidentnie widać. W rzadkich atakach gospodarzy brali udział 3-4 gracze, rzadko kiedy na połowę rywala udawało się 5 piłkarzy. Jeśli dodamy do tego fakt że Muller przeszedł obok meczu(widać było dopiero co przebyty uraz) to można by rzecz że Madrytczycy grali przeciwko 9. Jednak mimo zmasowanych ataków, udało im się zdobyć tylko 2 bramki. Piszę tylko bo powinni strzeli 4 lub 5 i wtedy mecz w Madrycie byłby faktycznie tylko formalnością. Trzeba zaznaczyć ze Neuer uprzykrzał im życie jak tylko mógł lecz Ronaldo i spółka wykonali tylko plan minimum.

Lewandowski is back

Może nie jedyna, ale zdecydowanie największa nadzieja fanów, sztabu trenerskiego i zarządu. Jego brak był aż nadto widoczny w pierwszym spotkaniu. Za dowód niech posłuży fakt że hattricka powinien skompletować środkowy defensywny pomocnik. Zidane i jego piłkarze mają kilka powodów by obawiać się reprezentanta Polski. Po pierwsze Lewy jest w wielkiej formie. Gol za golem, gol za golem. Z akcji, z wolnego, z karnego(pewnie nie dał by strzelać Vidalowi). Jest liderem strzelców Bundesligi i toczy zażarty bój z Aubameyangiem o armatkę, za zwycięstwo w tej kategorii. Poza tym w Madrycie wszyscy pamiętają co wydarzyło się kilka lat temu w Dortmundzie. Więcej chyba nie muszę o tym spotkaniu pisać.

Nie neguję faktu że Real jest  w lepszej pozycji. To gracze Los Blancos mogą stanąć z tyłu i czekać co goście zrobią. Bayern takiego komfortu nie ma, musi ruszyć od początku i liczyć na skuteczność przede wszystkim Lewandowskiego. Czy im się uda? Nie wiem. Wiem natomiast że we wtorkowy wieczór powinniśmy zobaczyć na Santiago Bernabeu fascynujące spotkanie.

niedziela, 16 kwietnia 2017

GP Bahrainu za nami

Trzeci już tegoroczny weekend wyścigowy za nami i znów byliśmy świadkami trzech emocjonujących dni zmagań, tym razem na torze Sahir. Zapraszam na podsumowanie minionego weekendu w świecie F1.

Na treningach, jak to na treningach. Zespoły zbierały dane, które potrzebne były do jak najlepszych wyników w kwalifikacjach oraz wyścigu. Zużycie opon, tempo wyścigowe, pojedyncze okrążenia. Dwukrotnie najszybszy był Sebastian Vettel, zaś raz najlepszym okrążeniem popisał się Max Verstappen.

Pierwsze poważne emocje dostaliśmy w sobotę. Po Q1 z czasówka nieoczekiwanie pożegnali się Carlos Sainz oraz Sergio Perez z Force India. Poza nimi odpali Vandoorne, Ericsson(wolniejszy od Wehrleina o 1sec) oraz Magnussen. W Q2 z dobrej strony pokazał  wcześniej wspomniany Wehrlein, ostatecznie zajmując 13 pozycję. Oczko wyżej znalazł się debiutant z zespołu Williamsa czyli Lance Stroll. Jednak największym zaskoczeniem tej części zmagań był awans obu kierowców Renault do finału sobotniego ścigania. Tam o ile na niższych pozycja obyło się bez większych sensacji o tyle triumfator Q3 okazał się dla wszystkich nie małym zaskoczeniem. Typowanych do wygranej Hamiltona i Vettela wyprzedził Bottas. Fin okazał się szybszy o ponad 0,02 od swojego zespołowego kolegi. Koniec konców kierowcy startowali w ustawieniu: 1. Bottas 2. Hamilton 3. Vettel 4. Ricciardo 5. Raikkonen.

Już przed startem wyścigu dostaliśmy kolejny powód do uznania ,iż ten sezon dla McLarena będzie tragiczny. Z powodu z silnikiem Stoffel Vandoorne nawet nie wystartował. Dodając do tego informacje o starcie Alonso w Indy500 zamiast w GP Monaco(sic!) mamy obraz w jakiej wielkiej, czarnej d...dziurze znajduje się teraz ekipa z Woking. Na starcie Bottas obronił swoją pozycję, a Hamilton stracił swoją. Słaby start zaliczył także Kimi Raikkonen, tracąc kilka pozycji. O ile w Chinach Ferrari straciło przez błąd taktyczny(a moze raczej pechową podwójna neutralizacje), o tyle dzisiaj udało jej się sporo zyskać. Vettel zjechał na zmianę opon wcześniej, zaś w Mercedesie nastąpiła ona dopiero gdy na torze pojawił się SC po wypadku z udziałem Strolla i Sainza(Hiszpan dostał karę 3 pozycji w tył w następnym wyścigu). Z powodu korku w pit lane Hamilton stracił pozycję nie tylko względem Vettela ale także spadł za Ricciardo. Dodatkowo dostał 5 sekund kary za specjalne spowalnianie Australijczyka przy zjedzie z toru. Ostatecznie i Niemiec i Brytyjczyk pojechali na 2 pit stopy, jednak dzięki lepszej strategi to kierowca Ferrari okazał się najlepszy. Hamilton w końcówce został nawet puszczony przez kolege zespołowego, jednak brakło mu okrążeń, a dodatkowy balast 5 sekund także znacząco utrudnił mu zadanie.

Podsumowując był to kolejny ciekawy wyścig. Mogliśmy zobaczyć parę dobrych wyprzedzań oraz zażartą walkę strategów wszystkich zespołów. Szkoda że wyścigu nie ukończył Max Verstappen(awaria hamulców) bowiem od początku wykazywał dobre tempo. Dostaliśmy kolejne potwierdzenie, że poziom zespołów jest mocno zbliżony co dobrze rzutuje na dalsza część sezonu.

Wypowiedzi kierowców po wyścigu

Końcowa klasyfikacja: 1. Vettel 2.Hamilton 3.Bottas 4.Raikkonen 5.Ricciardo 6.Massa 7.Perez 8.Grosjean 9.Hulkenberg 10.Ocon 11.Wehrlein 12.Kvyat 13.Palmer
Nie ukończyli: Alonso, Magnussen, Ericsson, Sainz, Stroll, Verstappen
Nie wystartował: Vandoorne





















































































































































































































































































































































sobota, 15 kwietnia 2017

Playoffs on 2

CZ.2 ZACHÓD

GOLDEN STATE WARRIORS (1) vs. PORTLAND TRAIL BLAIZZERS(8)
Początek: 16.04 /Oakland/ w RS 4:0
Cóż, można rzecz "Damian Lillars vs gwiazdozbiór z Oakland". Niestety ta rywalizacja zapowiada się bardzo jednostronnie i raczej taka powinna być. Zeszłoroczni finaliści są na znacznej fali wznoszącej, a dodając do tego powrót Kevina Duranta z Trail Blaizzers nie powinno być co zbierać. GSW powinno się oszczędzać jak tylko może, dlatego sweep 4:0 bardzo byłaby im na rękę. Każdy mecz ugrany przez zespół z RIP City będzie należało traktować jako duże osiągniecie.
Mój typ: 4:0

SAN ANTONIO SPURS(2) VS MEMPHIS GRIZZLIES(7)
Początek: 15.04 /San Antonio/ w RS 2:2
Zespół Memphis można określić mianem gorącego kamienia którego ani GSW ani SAS woleliby nie musieć brać do ręki. Niestety, zespół z Teksasu będzie musiał zmierzyć się z ekipą Davida Fizdale. Miśki mimo nie imponującego bilansu 43-39 wydają się być drużyną ,która może napsuć krwi każdemu. Dodając do tego fakt że obie ekipy były w TOP3 najlepszych defensyw ligi, seria może być bardzo ciekawa. Przewagę powinny zrobić indywidualności m.in. Kawhi Leonard(wymieniany jest jako kandydat do MVP) czy LaMarcus Aldridge oraz oczywiście żywa legenda na ławce trenerskiej czyli Gregg Popovich.
Mój typ: 4:2

HOUSTON ROCKETS(3) vs. OKLAHOMA CITY THUNDER(6)
Początek: 16.04 /Houston/ w RS 3:1
Starcie tytanów, pojedynek dwóch wielkich gwiazd ligi. James Harden vs Russell Westbrook. Na te mecze zęby sobie ostrzy wielu fanów NBA. Z jednej strony gracz z historyczna średnią na mecz, z drugiej zaś zawodnik może z nie ,aż tak dobrymi(lecz ciągle imponującymi) statystykami jednak z większym przełożeniem na dobre wyniki drużyny. Wg. mnie właśnie to przełożenie na wyniki drużyny może mieć kluczowe znaczenie przy wygraniu owej serii. Starcie to powinno być długie(myślę ze niemal pewne jest 7 meczów) i wyniszczające, jednak ostatecznie prawdopodobnie zwyciężą Rakiety.
Mój typ: 4:3

LOS ANGELS CLIPPERS(4) vs. UATH JAZZ(5)
Początek: 15.04 /Los Angeles/ w RS: 2:1
Ta para 1 rundy była pewna już od jakiegoś czasu. Gra toczyła się jedynie o przewagę parkietu. Obie ekipy mają w swoich szeregach uznane nazwiska: Paul, Griffin, Hayward, Gobert. Jednak obie mają inny status w lidze. Clippersi od pewnego czasu są zaliczani do zespół typu "w końcu musi odpalić". Mimo uznanych nazwisk, dobrego coacha, solidnego RS, w PO nigdy nie starcza sił, a może talentu, na coś więcej niż druga runda. Czy w tym roku będzie inaczej? Może być o to ciężko, gdy zespół ze stanu Utah to ekipa na dorobku, rządna krwi i zwycięstw. Jeśli dodamy do tego że Jazzmani to najlepsza defensywa ligi sezonu regularnego to tym bardziej ekipa Doca Riversa musi sobie uświadomić że awans do drugiej rundy będzie zdecydowanie ciężką przeprawą.
Mój typ: 4:3

piątek, 14 kwietnia 2017

Playoffs on!

Wreszcie!
Wreszcie nadchodzi ta część sezonu po której poznamy zespół który otrzyma mistrzowskie pierścienie za sezon 2016/17. Nie ma tu meczów nie ważnych. Każde dodatkowe minuty mogą odbić się później, każda kontuzja może waży na wyniku całej serii. W tym tygodniu do dalszej walki przystępuje 16 ekip, jednak 1 czerwca na placu boju pozostaną już tylko dwie. Jednak liczę że do tego czasu zobaczymy wiele wspaniałych momentów.

CZ.1 WSCHÓD

BOSTON CELTIS(1) vs. CHICAGO BULLS(8)
 Pierwszy mecz: 16.04 /Boston/  w RS 2:2

Przyznam szczerze ze przed sezonem nie postawiłbym że para 1-8 będzie się składać z takich zespołów. Zarówno Boston jako nr 1 jak i Bulls jako nr 8 są dla mnie zaskoczeniem. Oczywiście przed sezonem "jedynka" była szykowana dla Cavs, zaś ja osobiście Byków nie widziałem w PO. Seria powinna trwać maksymalnie 5 spotkań. Zespół z Bostonu jeśli chce powalczyć w ECF z Clevland, musi do tego czasu oszczędzać siły. Dla Chicago natomiast każdy mecz więcej wygrany niż 1 będzie miłym prognostykiem przed kolejnym sezonem.
  
Mój typ: 4:1

CLEVELAND CAVALIERS(1) vs. INDIANA PACERES(2)
 Pierwszy mecz: 15.04/Cleveland/ w RS 3:1
Zdecydowanie jedna z ciekawszych par. W sieci można spotkać wiele teorii że Cavs specjalnie zajęli 2 miejsce by unikńąć Chicago w pierwszej rundzie. Jednak jak dla mnie zespół z Indiany będzie cięższym rywalem. O tym iż ta seria nie będzie spacerkiem dla bieżących mistrzów powinno świadczyć ostatnie spotkanie, wygrane wprawdzie jednak po dwóch dogrywkach. Należny jednak pamiętać że od jakiegoś czasu LeBron James w regular season nie gra zawsze na 100% więc jeśli od tej serii włączy "PLAYOFF MODE" to może być różnie. Dlatego wynik 4:0 jak i 4:3 dla Cavs nie powinien ostatecznie nikogo zdziwić.

Mój typ: 4:2

TORONTO RAPTORS(3) vs. MILWAUKEE BUCKS(6)
Pierwszy mecz:  15.04 /Toronto/ w RS 3:1
Pierwszy z serii która teoretycznie powinna być bardziej wyrównana. Choć na początku zespół Raprtors aspirował do 1, przez pewien czas był na 4 miejscu to ostatecznie znalazł się na 3 miejscu w tabeli Wschodu. Zespół z Kanady spokojnie mógłbym celować w finał konferencji jednak w 2 rundzie najprawdopodobniej zmierzą się z zespołem LBJ'a, co mocno im komplikuje sprawę. Za to Bucks nic nie muszą. Ewentualne rozprawienie się z Kanadyjskim zespołem byłoby na pewno nie małą niespodzianka. Jednak gdy przypomnimy sobie że w zespole Kozłów gra ktoś taki jak Giannis Antetokounmpo, to starcie to wcale nie musi być ,aż tak jednostronne.

Mój typ: 4:1

WASHINGTON WIZARDS(4) vs. ATLANT HAWKS(5)
Pierwszy mecz: 16.04 /Waszyngton/ w RS 3:1

Jeszcze rok temu zdecydowanym faworytem tej serii byłaby Atalanta. Jednak mamy rok 2017 i pewne rzeczy uległy zmianie. Czarodzieje dzięki bardzo dobrej grze w 2017 roku mieli szanse nawet na 2 pozycję w tabeli konferencji. Jednak skończyli na 4 lecz mimo to i tak są wyraźnymi faworytami tej serii. Jastrzębie miały pewne PO już od pewnego czasu jednak nie grały z takim błyskiem jak w poprzednich sezonach. Seria powinna trwać maks. 6 spotkań.

Mój typ: 4:2