Dzisiaj Bayern załatwi powtórki video w każdych rozgrywkach. Na szczescie to klub wpływowy.— Michał Kołodziejczyk (@Michal_Kolo) April 18, 2017
Jednak przypomnijmy sobie to spotkanie.
Kiedy Rafała Wolski rozpoczynał transmisję z Madrytu zaznaczył iż Viktor Kassai to bardzo dobry sędzia. Cóż. Mecz rozpoczął się wspaniale. Oba zespoły grały mądrze, jednak było widać że to Bayern musi strzelać gdyż to właśnie Bawarczycy byli aktywniejsi. Szaleli Ribery z Alaba na lewej stornie, ciągle uprzykrzając życie Carvajalowi. Bardzo dobre zawody rozgrywał Thiago. Bayern dominował, jednak brakowało kropki nad i. Real świetnie się bronił, starał się odpowiadać kontrami. Świetne okazje mieli Isco, Ronaldo. Już w 6' kartkę zobaczył Vidal, jednak z tej sytuacji sędzia spokojnie się wybroni. Chillijczyk zaatakował od tyłu, tuż przed polem karnym. Mimo że był to pierwszy poważny faul, nie mógł mieć pretensji o kartonik. Pierwsza połowa zakończyła się bez goli, jednak nikt nie mógł narzekać na nudę.
Drugą połowa zaczęła się bardzo podobnie, wciąż atakował Bayern, jednak jakby z większym animuszem, mając świadomość uciekającego czasu. Gracze Ancellotiego dopięli swojego w 53' kiedy to najpierw w polu karnym faulowany był Robben(lekko, ale jednak), rzut karny pewnie wykorzystał Robert Lewandowski. Goście poczuli krew i chcieli dobić jak najszybciej Real, który znalazł się pod presją. Niestety, tak jak wcześniej akcje Lewandowskiego i spółki wyglądały dobrze tylko do pola karnego. Później czegoś brakowało. Real wykorzystał swoją szansę w 76' kiedy to Ronaldo urwał się obrońcom i głową wyrównał stan meczu. Błogi stan gospodarzy nie trwał jednak długo, gdyż już dwie minuty później doszło do kuriozalnej sytuacji pod bramkę Navasa, która ostatecznie skutkowała golem samobójczym Sergio Ramosa. Trzeba zaznaczyć, że chwilę wcześniej sędzia powinien odgwizdać spalonego(20cm, ale jednak). Od 80' zaczął się prawdziwy festiwal błędów wszystkich arbitrów. Najpierw Viktor Kassai nie pokazał drugiej żółtej kartki Casemiro za ewidentny faul, zaś 4 minuty później Węgier dojrzał faul Arutro Vidala, którego nie było. Poskutkowało to drugim kartonikiem dla defensywnego pomocnika oraz koniecznością opuszczenia boiska przez niego. Ta sytuacja zburzyła cały plan taktyczny Carlo Ancellotiego, który zmusznny był zdjąć Lewandowskiego, a w jego miejsce wpuścić Joshue Kimmicha.
Kiedy rozpoczęła się dogrywka wiele osób przeczuwało, ze najprawdopodobniej jeden gol zadecyduje o wszystkim. Real był w bardzo dobrej sytuacji. Miał przewagę zawodnika na boisko, a Zinedine Zidane mógł dokonać jeszcze jednej zmiany. Ku zdziwieniu wszystkich w dogrywce przeważał Bayern. Goście mimo że nie stworzyli sobie klarownej okazji to byli stroną wiodącą. Niestety w 105' dla Bayernu Cristiano Ronaldo zdobył swoją drugą bramkę(4 w tym dwumeczu!) i dał awans Los Blancnos niemal na 100%. Wszyscy byli w euforii i pełni uznania dla Realu i Portugalczyka, aż do momentu zobaczenia powtórki. Jak wyliczyło C+ gracz gospodarzy był 82cm za linią obrońców, za mało by sędzia asystent uznał to za pozycję spaloną. Po tej sytuacji gracze Bayernu ewidetnie odpuścili. Real to wykorzystał i zdobył jeszcze dwie bramki. Spalony przy golu na 3:2 można pominąć, bowiem był tak minimalny ze dopiero powtórki telewizyjne nam go ukazały.
Czy Real awansował niezasłużenie?
Nie, dwumecz był wyrównany, decydowały detale. Nie można powiedzieć, że gdyby w 105' Kassai gola nie uznał, to w pozostałych 15 gracze w białych koszulkach nie strzelili by kolejnego.
Czy Bayern został pozbawiony awansu?
Nie, co najwyżej szans na awans. Fakt, Węgierski sędzia był mocno "antyniemiecki" jednak nie mylił się on w sytuacjach które miałby bezpośredni wpływ na awans zespołu z Monachium. Nie można założyć ze Bayern na 100% wygrałby ewentualne karne.
Czy zespół sędziowski Viktora Kassaiego zniszczył piękny dwumecz?
ZDECYDOWANIE
P.S. Jeśli czujecie się czasem niepotrzebni, pomyślcie o wczorajszym meczu Leicester z Ateltico.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz