czwartek, 29 czerwca 2017

Zaczyna się coś dziać

Ostatni wyścig F1 w Baku może być jak na razie podsumowaniem wszystkiego dobrego co spotkało najlepszą serię wyścigową od czasu zmiany właścicieli. O kilku aspektach już pisałem na tym blogu, dlatego przejdę płynnie do meritum dzisiejszego tekstu.

Jak na razie mieliśmy w tym sezonie wszystko co kojarzy się z dobrym rokiem w F1. Walka dwóch wielkich firm, konkurowanie dwóch znakomitych kierowców, względnie wyrównana stawka, przed każdą GP nie ma nic pewnego. Do pełni szczęścia brakowało "krwi". Szorstkie relacje dwójki kierowców Mercedesa i ich jawna rywalizacja częściowo ratowały sezon 2016 w oczach kibiców. W tym roku tego brakowało. Od GP Australii słyszeliśmy tylko "oh, Lewis pojechał świetnie", "nie, to Ferrari jest zdecydowanym faworytem" jednak po minionym weekendzie możemy długo nie doczekać się takich sformułowań od liderów klasyfikacji MŚ. I dobrze!

Rozgrywki Hamiltona w czasie restartu wyścigu skutecznie sprowokowały Vettela. Niemiec może mówić o dużym szczęściu bowiem jeśli uszkodził by swoim manewrem auto Brytyjczyka to myślę, że kolejny wyścig miałby z głowy. Ostatecznie, dzięki gapiostwu mechaników niemieckiej drużyny Vettel skończył zmagania w Azerbejdżanie przed swoim rywalem. Sama ocenę incydentu pozostawię bez komentarza, choć wg. mnie Hamilton spokojnie mógł również zostać ukarany. Jednakże tak jak już wspominałem to zdarzenie może mieć znaczny wpływ na dalszą rywalizację, a co za tym idzie większe widowisko dla kibiców.

Jeżeli dołożymy do tego fakt ,że po wyścigu jak i w jego trakcie Vettel był niemal oburzony faktem bycia ukaranym(kuriozalne zachowanie, tak samo jak prośba Hamiltona aby Bottas zwolnił) to ten incydent wyścigowy najprawdopodobniej będzie mocno rzutować na dalsze relacje między oboma kierowcami. Na pewno kierowca Mercedesa będzie próbował jeszcze raz sprowokować swojego rywala, bowiem Niemiec znany jest z tego że łatwo "traci głowę" kiedy robi się gorąco. Ferrari zaś będzie uczulać na to swojego asa lecz w czasie wyścigu adrenalina i emocje mogą zrobić swoje.

Po GP Azerbejdżanu dwaj jak dotąd najlepsi w tym sezonie kierowcy są pod czujnym okiem wszystkich. Każde zdarzenie, szczególnie pomiędzy nimi samymi będzie 10x bardziej szczegółowo rozpatrywane przez sędziów, a także w mojej opinii surowiej karane. Bardziej na baczności musi się mieć rzecz jasna Vettel, który na rozrabiał zdecydowanie bardziej.

Ochłodzenie relacji pomiędzy czołowymi kierowcami powinno mieć pozytywny wpływ na rywalizację. Bowiem jeśli do osobistych ambicji, dochodzą animozje między ludzkie to kalkulacje i "zimna głowa" mogą czasem zawieść.

P.S. Gratulacje dla Strolla. Może jednak będą z niego ludzie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz